Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
AKT I

Grzegorz Werle zjawił się w domu swojego ojca Hagena – właściciela zakładów przemysłowych i kupca. Młody Werle mieszka stale w górach, przy fabrykach i bardzo rzadko bywa w mieście. W domu nie było go blisko siedemnaście lat, dlatego na jego powitanie wystawiono przyjęcie. Gdy w jadalni odbywał się właśnie wystawny poczęstunek w domu Werlego pojawił się stary Ekdal i uprosił lokai, by wpuścili go do kantoru, gdzie chciał czekać na spotkanie ze swoim pracodawcą. Ekdal to dawny partner Hagena i były porucznik, skazany niegdyś na więzienie za nielegalny handel drewnem. Obecnie pracował dla właściciela fabryk jako kopista.

Gdy otworzyły się drzwi jadalni stary Werle, spoglądając ukradkiem na Hialmara Ekdala (syna starego Ekdala), szeptał Grzegorzowi do ucha, że przy stole było o jedną osobę za dużo. Hiamlar mimochodem usłyszał tę wymianę zdań i zgodził się, iż Grzegorz nie powinien był go zapraszać na tak wspaniałe przyjęcie. Ten obiad był dla mnie wydany, a ja nie miałem zaprosić jedynego, najlepszego przyjaciela?, odpowiedział syn właściciela zakładów przemysłowych. Młody Werle udał się na bok, by na osobności porozmawiać ze swoim przyjacielem, którego nie widział już siedemnaście lat. Hagen opowiedział Grzegorzowi o tym, jak zmieniło się życie Ekdalów po kompromitacji, jaką na rodzinę sprowadził jego ojciec. Ku swojemu zaskoczeniu dowiaduje się, iż stary Werle, mimo że nie znosi Hialmara, pomógł mu otworzyć własny interes – studio fotograficzne. Co jeszcze dziwniejsze, ojciec bohatera zeswatał Hialmara z Giną, która pracowała w domu Werle’ów, gdy żyła jeszcze matka Grzegorza. Jestem szczęśliwy. Żonę mam zapobiegliwą i dzielną, co się zowie, a przytem z pewnem wykształceniem – mówił o Ginie Hialmar.

Do rozmawiających młodzieńców podszedł Hagen, prowadząc pod rękę Panią Sorby, kobietę, która zarządzała jego domem. Zabawną pogawędkę całej czwórki przerwało pojawienie się w jadalni starego Ekdala. Werle spoglądał na swojego byłego wspólnika z pogardą, a nawet obrzydzeniem, a Hialmar udawał, że nie widzi swojego ojca. Wszystko powróciło do normy, gdy tylko stary Ekdal opuścił jadalnię i dom Werlego.

Grzegorz nie mógł uwierzyć, że Hialmar wyparł się własnego ojca. Przyjaciel odpowiedział, że każdy uczyniłby tak samo na jego miejscu, po czym przeprosił zgromadzonych i wyszedł. Przy kominku Grzegorz mógł teraz porozmawiać ze swoim prawie już ślepym ojcem. Młody Werle podejrzewał, że to właśnie Hagen był winny ruinie rodziny Ekdalów. Był wręcz przekonany, że zwyczajnie „wrobił” on starego Ekdala w cały ten skandal z nielegalnym handlem drewnem. Grzegorz wyjawił też, że wiedział o romansie ojca z Giną, gdy ta pracowała jeszcze jako zarządczyni domu Werle’ów. Mówiła to moja biedna, nieszczęśliwa matka, kiedym ją widział po raz ostatni, mówił. Widzisz, Grzegorzu, dzieli nas wiele rzeczy, pomimo to jesteśmy ojcem i synem, i sądzę, że powinniśmy dojść do porozumienia, odparł ojciec. Stary Werle zdradził, iż ma zamiar poślubić Panią Sorby. Poprosił więc syna o błogosławieństwo. Grzegorz nie mogąc uwierzyć, w to jak ojciec bezcześci pamięć zmarłej matki, postanawia opuścić jego dom. Na pożegnanie powiedział: (…) wreszcie spostrzegam cel w życiu.

AKT II
W swojej pracowni fotograficznej na poddaszu Hialmar opowiedział Ginie i Jadwidze, ich czternastoletniej córce, o przebiegu przyjęcia w domu Werle’ów. Nagle w ich mieszkaniu pojawił się Grzegorz. Gina od razu go rozpoznała. Gdy zapytał o zdrowie Jadwigi, Hialmar odpowiedział mu, że z córką nie jest dobrze, ponieważ z każdym dniem coraz bardziej traci wzrok. Ojciec dziewczynki dodał też, że to prawdopodobnie choroba dziedziczna.

W pokoju pojawił się nagle stary Ekdal. Grzegorz zapytał go jak człowiek, który całe życie spędził na świeżym powietrzu może żyć w tak ciasnym mieście. Ojciec Hialmara, wbrew protestom syna i ku uciesze wnuczki, postanowił pokazać coś Grzegorzowi. Na strychu młodzieniec ujrzał koszyk, w którym ku jego zdziwieniu, siedziała kaczka. Rzeczywiście, ten «ptak», jak go pan nazwałeś, jest to dzika kaczka, kochanku, nasza dzika kaczka, zapewniał stary Ekdal. Moja dzika kaczka, bo ona do mnie należy, dodała mała Jadwiga.

Domownicy wyjaśnili Grzegorzowi, że kaczka została postrzelona w skrzydło podczas polowania przez Hagena Werle. Grzegorz nalega, by rodzina Ekdalów udostępniła mu wolny pokój, ponieważ sam miał zamiar przemieszkiwać u nich, niczym dzika kaczka. Gina nie chciała się na to początkowo zgodzić, ponieważ uważała, że pokój był wyjątkowo brzydki, a ponadto znajdował się nad mieszkaniami hałaśliwych: doktora Rellinga i byłego nauczyciela Molvinga. Ostatecznie żona Hialmara się zgodziła, a on sam zapewnił swojego śpiącego już ojca, że wkrótce przywróci nazwisku Ekdal dawny blask.

AKT III
O poranku Hialmar zabrał się do pracy w swoim studiu. Siedząc nad stołem zajmował się retuszowaniem fotografii. Nagle pojawił się stary Ekdal i zapytał syna, czy zechce pójść z nim na strych. Syn, mimo że bardzo chce pomóc ojcu, pozostaje przy biurku i pracuje dalej. Gdy pojawia się Jadwiga z miejsca orientuje się, że jej ojciec chce dołączyć do dziadka i proponuje, że sama zajmie się retuszowaniem zdjęć. Mimo młodego wieku i słabego wzroku, dziewczyna okazuje się być niezwykle zdolna i radzi sobie znakomicie w pracy.

W pracowni pojawia się Grzegorz, po krótkiej rozmowie z Jadwigą zajrzał na strych i zdziwił się. Kaczka, którą widział ubiegłej nocy, wyglądała za dnia zgoła inaczej. Tak, wygląd ten zmienia się z każdą porą. Inny jest rano, inny po południu, jeszcze inny, gdy deszcz pada lub też jest pogoda – odparła córka Hialmara i Giny. Dziewczyna musiała przerwać naukę w szkolę ze względu na jej pogarszający się wzrok. Większość czasu spędzała teraz na strychu, opiekując się dziką kaczką, otoczona rzeczami, które pozostawił w ich domu „latający Holender” – pewien żeglarz, mieszkający przed laty na poddaszu. Nagle z góry dobiegł Grzegorza odgłos wystrzału. Jadwiga uspokoiła go, że to ojciec z dziadkiem znowu polują na króliki na strychu. Hialmar powitał gościa i odłożył pistolet na najwyższą półkę, ostrzegając Jadwigę, by go nie ruszała, ponieważ był załadowany jedną kulą.

Grzegorz dowiaduje się, że to Gina tak naprawdę prowadzi zakład fotograficzny, podczas gdy jego przyjaciel zajmuje się tajemniczym wynalazkiem. Nie wypytuj mnie zbyt szczegółowo, mój drogi. Na to, widzisz, potrzeba czasu. Ja nie pracuję dla siebie, o nie! Ale jest to cel życia, którego na chwilę z oczu nie spuszczam, prosił Hialmar. Celem jego życia było przywrócenie dobrego imienia rodzinie Ekdalów. Grzegorz dokonał celnego spostrzeżenie przyrównując Hialmara do dzikiej kaczki:
Jak ona, poszedłeś na dno i zaryłeś się głęboko w porostach i mule (…) wpadłeś w zatrute bagnisko, twoje ciało owładła powolna choroba i trawić cię będzie, dopóki nie skonasz.
W międzyczasie Gina i Jadwiga nakryły do stołu i podały śniadanie.

Wtedy też pojawił się Relling. Mężczyzna od razu rozpoznał Grzegorza. Spotkali się po raz pierwszy w górach, gdzie skakali sobie do oczu. Doktor wznosi toast za członków rodziny gospodarza, najpierw za starego Ekdala, a następnie za Jadwigę, która następnego dnia miała obchodzić piętnaste urodziny. Grzegorz skomentował słowa Rellinga, nazywając je wyziewami bagniska. Doktor odparł:
Przepraszam. A może to pan właśnie przyniósł z sobą te wyziewy z kopalni i fabryk? (…) Słuchaj, panie Werle Junior, mam podejrzenie, że pan ciągle jeszcze z sobą nosi ukryte owe «idealne pożądania».
Mężczyźni, jak za dawnych lat, zaczęli „skakać sobie do oczu” i grozić. Gina zareagowała grożąc Rellingowi, że jeśli się nie uspokoi to będzie musiał się od nich wyprowadzić.

W drzwiach pracowni pojawia się stary Werle i prosi Grzegorza o rozmowę. Syn wyznał Hagenowi, że wprowadził się do Ekdalów, aby zrealizować cel swojego życia – przywrócenie dobrego imienia tej zacnej rodzinie. Młody Werle zarzucił ojcu:
Zniszczyłeś całe moje życie. Nie mówię już nawet o matce i wszystkiem, co... Ale tobie to zawdzięczam, że błąkam się ścigany i dręczony wyrzutami sumienia. Nie mógł sobie darować, że nie zareagował od razu, gdy wybuchł skandal wokół rzekomego oszustwa, jakiego miał dopuścić się porucznik Ekdal.
Grzegorz oznajmił, że nie chce bogactw Hagena i nie zamierza już dłużej dla niego pracować.

AKT IV

O zmierzchu Gina żegnała się z klientami, którym właśnie zrobiła portretowe zdjęcie. Nagle do pomieszczenia wszedł zamyślony i ponury Hialmar. Mężczyzna powrócił z długiego spaceru z Grzegorzem. Na wejściu oznajmił Inie i Jadwidze, że porzuca prace nad swoim wynalazkiem: (…) noga moja nie postanie na strychu (…) od pojutrza; a tej przeklętej dzikiej kaczce chciałbym łeb ukręcić. Z czasem uspokoił się i przeprosił córkę za swoje okrutne słowa. Hialmar zarzucił żonie, która zajmowała się domowym budżetem, że nie wyjawiła mu ile naprawdę zarabiał jego ojciec u starego Werlego. Nagle zadał jej druzgocące pytanie: Czy to prawda? Czy to może być prawdą, że... że było coś pomiędzy tobą a Werlem, gdyś była w ich domu?. Zawstydzona kobieta przyznała, że była niegdyś konkubiną Hagena. Ta wiadomość spowodowała, że Hialmar porzucił wszelkie nadzieje, że kiedykolwiek uda mu się ukończyć swój wynalazek i osiągnąć życiowy cel.

Nagle do mieszkania wszedł Grzegorz i był zdziwiony, że zastał małżeństwo pogrążone w smutku. Miał nadzieję, że prawda wzbogaci ich duchowo: Bo niema chyba nic na świecie coby się równać mogło z przebaczeniem, udzielonem istocie błądzącej i podniesieniem jej ku i sobie w miłości, powiedział. Wszystkiemu przypatrywał się Relling, który nie rozumiał, dlaczego młody Werle sieje taki zamęt w małżeństwie Ekdalów. Grzegorz wyjaśnił, iż zależy mu, aby ich związek oparty był na zdrowych podstawach. Doktor stanął w obronie dziecka. Przekonywał, że wszelkie spory miedzy rodzicami mogą bardzo negatywnie odbić się na Jadwidze.

Niespodziewanie w mieszkaniu pojawiła się Pani Sorby, która chciała pożegnać się Giną. Wraz z panem Werle wyjeżdżała bowiem do fabryki w Hochtal. Doktor Relling nie mógł uwierzyć w wiadomość, iż stary Hagen ma zamiar ożenić się z Panią Sorby. Na osobności kobieta wyznała Grzegorzowi, że łączyło ją coś kiedyś z Rellingiem. Dodała też, że szczerość jest najlepszą drogą życiową dla kobiety, dlatego też powiedziała o tej dawnej historii swojemu przyszłemu mężowi. Zapewniała Grzegorza, że nie wychodzi za jego ojca z chęci bogactwa, ale ze szczerego uczucia: Z pewnością nigdy nie zawiodę przyszłego męża, będę mu pomagać we wszystkiem, zwłaszcza też teraz, gdy grozi mu kalectwo. Usłyszawszy te słowa Hialmar dopytywał się, czy przypadkiem nie chodzi o utratę wzorku. Gdy kobieta to potwierdziła, mężczyzna zaniemówił. Wreszcie wykrzyczał, aby Pani Sorby przekazała swojemu narzeczonemu, że może spodziewać się rychłej spłaty długu. Gdy kobieta wyszła Hialmar zwrócił się do Grzegorza mówiąc, że Pani Sorby i Hagen stworzą prawdziwe małżeństwo, ponieważ będzie ono oparte na szczerości i całkowitym zaufaniu. Z drugiej strony dopatrywał się karzącej ręki losu i był przekonany, że Werle wkrótce zaniewidzi.

Do pokoju weszła Jadwiga, której na schodach Pani Sorby wręczyła prezent na jutrzejsze urodziny, był to list. Dziewczyna nie otworzyła go. Oddała go matce i poprosiła, by ta wręczyła jej go z samego rana. Hialmar nie mógł się doczekać i otworzył list. Z jego lektury wynikało, że Werle zamierzał wysłać starego Ekdala na emeryturę i wypłacać mu sto koron miesięcznie, a po jego śmierci kwotę tę będzie otrzymywać Jadwiga. Hialmarze, to sidła zastawione na ciebie, zapewniał przyjaciela Grzegorz. Hialmar przedarł list na pół i skierował się ku żonie. Zapytał wprost, czy Jadwiga jest jego córką, czy Hagena. Gina odpowiedziała: Nie wiem (…) Jakże mogę wiedzieć? Taka jak ja...

Gdy córka zagląda przez drzwi Hialmar krzyczy, by się do niego nie zbliżała. Usiłuje wybiec z mieszkania, ale Gina uczepia się jego ramienia, ale udaje mu się opuścić pomieszczenie. Zdruzgotana zachowaniem ojca Jadwiga płacze i zastanawia się na głos: Ale ja przecież nie mogę tak okropnie cierpieć, dopóki nie wyrosnę. Ach! już wiem, co to jest. Może ja nie jestem prawdziwą córką ojca?. Dziewczyna mówi Grzegorzowi, że nawet jeśli tak było to: I tak mógłby mnie kochać, a nawet kochać jeszcze więcej. Wszakże dostaliśmy dziką kaczkę w podarunku, a ja ją tak bardzo kocham. Grzegorz zasugerował Jadwidze, by poświęciła w ofierze to, co kocha najbardziej, czyli właśnie kaczkę, by dowieść swojej miłości wobec ojca.

AKT V
Następny poranek w studiu fotograficznym był szary i zimny, a na dodatek za oknem szalała burza śnieżna. Domownicy zastanawiają się gdzie może podziewać się Hialmar, gdy do mieszkania wchodzi Relling i obwieszcza, że młody Ekdal śpi w jego pokoju. Gdy Grzegorz spytał o stan przyjaciela doktor odparł, iż nie widzi w nim nic niepokojącego. Miał natomiast zastrzeżenia do młodego Werle: (…) cierpisz pan na skomplikowaną chorobę. Naprzód ta niepomiarkowana gorączka sprawiedliwości, potem, co gorsza, potrzebuje pan zawsze przedmiotu fanatycznych uwielbień, fantazjujesz więc na ten temat i nie poprzestając na doskonałościach własnych, wyszukujesz ich jeszcze u innych (…) pan się haniebnie oszukujesz. Ciągle widzisz i słyszysz jakieś nadzwyczajności, które istnieją tylko w twojej wyobraźni. Ze swemi idealnemi zadaniami trafiłeś do moralnych żebraków. Ci ludzie są niewypłacalni. Na pytanie Grzegorza, jak Relling ma zamiar wyleczyć Hialmara, ten odpowiedział: Moją zwykłą metodą. Staram się w nim utrzymywać złudzenia życiowe.

Nagle drzwi otwierają się hukiem, a do mieszkania wpada Hialmar. Oznajmia, że nie ma ochoty żyć dalej wśród kłamców i oszustów oraz, iż zamierza razem z ojcem opuścić rodzinę. Jadwiga rzuciła się, obejmując ojca z całych sił, ale ten ją odepchnął i nawet na nią nie spojrzał. Przerażona dziewczyna, gdy Hialmar nazywa ją obcą, potajemnie chwyta za broń leżącą na półce, wbiega na strych i zamyka za sobą drzwi.

Nieświadomy tego Hialmar zasiada do ostatniego śniadania. Gina proponuje mu, by zamieszkał kilka dni w jednym z pokoi, gdzie miałby całkowity spokój. Mąż zgodził się na to. Co więcej, skleił podarty list od Hagena: Daleką jest odemnie myśl targnięcia się na cudzą własność, tem bardziej na własność ubogiego starca — i kogoś jeszcze.
Nagle w mieszkaniu rozległ się odgłos strzału. Grzegorz triumfalnie oznajmił przyjacielowi, że to Jadwiga zabiła dziką kaczkę, aby udowodnić ojcu, że kocha go ponad wszystko i jest w stanie dla niego poświęcić swój największy skarb.

Hialmar był przekonany, że to nie Jadwiga, lecz jego ojciec strzelał na strychu, dlatego jego widok w pełnym umundurowaniu porucznika w swoim pokoju nakazał mu pobiec na strych. Gdy wywarzył drzwi odkrył na podłodze ciało swojej córki. Relling stwierdził, że to nie był wypadek, lecz samobójstwo: Nabój spalił gorset. Musiała pistolet przyłożyć do piersi i wystrzelić. Doktor przekonywał Grzegorza, że śmierć dziewczynki pójdzie na marne, ponieważ Hialmar już w rok po tym tragicznym wydarzeniu o niej zapomni: Nie upłynie rok, a Jadwinia będzie tylko dla niego pięknym tematem do deklamacji. Następnie dodał gorzko:
Życie mogłoby być wcale znośne, gdybyśmy się tylko ustrzegli od tych kochanych marzycieli, którzy nachodzą nasze domy ze swemi idealnemi zadaniami. Grzegorz odniósł się do tych słów: W takim razie, rad jestem z mego przeznaczenia(…) Być trzynastym przy stole.




Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Dzika kaczka – opracowanie, bohaterowie, problematyka